Archiwum styczeń 2016


Skryta w sobie
Autor: kaaasia12344
03 stycznia 2016, 23:25

Skryta w sobie

Nadszedł dzień porodu,Sara trzęsła się ze strachu choć nie była to jej pierwsza ciąża,mimo to była bardzo szczęśliwa bo były to jej urodziny i była to dla niej ogromna niespodzianka że dziecko,które właśnie wchodzi na świat będzie razem z nią świętowało urodziny.Ale przejdźmy do początku.Był to chłodny zimowy wieczór,Sara właśnie myła naczynia w kuchni,nachylała się nad małym baniaczkiem z wodą bo nie było ich stać na pożądny kran,w domu było zimniej niż na dworze choć mieli malutki piecyk,przy którym stawały dzieci dookoła aby się choć troszeczę ogrzać.Dom nie był do końca zrobiony,okna nie były szczelne i dzwi choć zaklejone taśmą to i tak wpuszczały mróz.Nagle z kuchni odbył się dźwięk tłuczonych naczyń,to Sara upuściłatalerz gdy zaczeły odchodzić jej wody,jej mąż Mick niczego nie usłyszał choć był w pokoju obok,leżał przykryty kocem na fotelu całkiem pijany,jeszcze ani razu do domu nie wrócił trzeźwy,zawsze wychodził do kolegi aby się upić za reszte oszczędności.Dzieci nie miały co jeść a była i trójka sami chłopcy Jony,Krzyś i Max.Gdy Sara zaczeła rodzić naszczęście usłyszał ją Robert wychodzący na spacer z psem,Męszczyźnie od dawna podobała się Sara.A poznali się w dosyć dziwnych okolicznościach,Robert pochodził z bogatej rodziny a Sara biednej,mimo że jej rodzina była biedna to ojciec Sary był dobrym mężem jak i ojcem,dla niego nie liczyły siępieniądze,ale rodzina mimo że pieniądze były potrzebne to zawsze znajdował sposób żeby nakarmić rodzinę.Sara jako mała dziewczynka czuła się kochana w rodzinnym domu,tak też poszła na studia poznała tam Roberta kłucącym się z dziewczyną tak też zaproponowała mu pomoc,gdyż ostatnio słabo mu szło w nauce, pomogła mu nadrobić wszystkie lekcje,spędzali ze sobą całe dnie,byli nawet sobie bardzo bliscy aż w końcu zachorowała mama Sary i musiała wrócić do swojej rodzinnej wioski,żeby móc się nią zająć,tak też zerwały się ich kontakty,w krótce jej matka umarła i pozostał jej tylko ojciec,gdyż była jedynaczką, później poznała Micka i wyszła za mąż.Robert wierząc że ona do niego powróci został kawalerem,nawet przeprowadził się blisko niej z nadzjeją że odejdzie od męża w wróci do niego.Postanowił odwieźć Kobietę do szpitala a dzieci zostaił pod opiekę swojej matki.Czekał na nią aż w końcu został proszony na salę w której leżała

-jak się czujesz -odparł

-całkiem dobrze,dziękuję że mnie odwiozłeś do szpitala

-zrobił bym dla ciebie wszystko przecież wiesz o tym

-wiem ale mam męża i dzieci muszę nimi zająć,zadzwoniłeś po mojego męża ?-zapytała

-nie stwierdziłem że lepiej by było gdyby go tu nie było !-odparł z powagą

-nie powinieneś decydować za mnie-odpowiedziała mu donośnym głosem.Poczym kazała mu wyjść i zostawić ją ze swoją nowonarodzoną curką.

-Nazwę cię Sandra po babci -żekła wpatrywając się w jej brązowe oczk.

Nadszedł dzień w którym Sara wracała do domu,gdy tylko weszła zobaczła Micka kochającego się z jej najlepszą koleżanką Hellen,wyroniła tylko jedną łzę i wyszła z curką na ręku.Zwróciła się o radę i pomoc swojego przyjaciela,którego wcześniej wywaliła ze szpitala Roberta.Dzieci zostawiła pod opieką ojca żeby nie widziały jak płacze,i tak siedziała z robertem poijąc kawę

-Musisz go zostawić -poradził jej Robert

-ale co powiedzą ludzie? -zapytała go czekając co odpowie

-Nie przejmuj się nimi ja się tobą zaopiekuje i twoimi dziećmi-odpowiedział jej z powagą

-nie to nie może się potoczyć-żekła.

Lecz on zasłonił jej usta palcem po czym chciał ją pocałować,Sara nie powstrzymyała się długo i przyłożyła swoje usta do jego ust po czym całowali się i nie mogli przestać coś między nimi rosło to była miłość.W końcu przerwała to jego matka ze łazami w oczach że Max uciekł.

 

 

Nie martwcie się niedługo nastąpi ciąg dalszy